Zapraszamy na spotkania KRĘGU BIBLIJNEGO Najbliższe spotkanie odbędzie się 19 grudnia o godzinie 17:00 w siedzibie Naszego Stowarzyszenia w Białymstoku, przy ulicy Przygodnej 14 lok. U4. Spotkanie poprowadzi ks. dr Wojciech Michniewicz
Na zachętę polecamy rozważanie Szymona Hołowni o Piśmie Świętym:
Kiedyś w Stanach na jednym z protestanckich kościołów
widziałem billboard: „Dusty Bibles Leads To Dirty Lives“ – „Zakurzona Biblia to
wstęp do brudnego życia“. Mocne, prawdziwe, ale jak to powiedzieć ludziom w
duchu mojej ulubionej ewangelizacji miodem, a nie octem? Jak ich przekonać, że
z Żywym Słowem będzie im w życiu dużo lepiej niż bez niego
Bibliści, wydawcy, katecheci wylali już wodospady słów
próbując przekonać ludzi do wejścia w kontakt z Pismem. Zwykle obijają się one
o pełną uprzedzeń kompletną biblijną ignorację rodaków (tę w stylu Dody), albo
podświadome przekonanie, że lektura Biblii to umartwienie, mozół, wystarczy
więc nabożne słuchanie fraz odczytywanych przez księdza w świątyni.
Od jakiegoś czasu narasta we mnie przekonanie, że do Pisma
Świętego najskuteczniej przekonuje się człowieka... Pismem Świętym. Tak jak o
miłości najwięcej człowiek dowie się po prostu zakochując się, a nie czytając
poradniki albo uczestnicząc w (niezwykle ostatnio modnych) rekolekcjach o
zakochiwaniu. Głód Pisma urośnie, gdy zacznie się je czytać.
Czasem wkurzają mnie radykalni protestanci spotykani w różnych
miejscach na świecie, którzy nawet porannej jajecznicy nie potrafią zamówić nie
odwołując się przy tym do Pisma (a ponieważ jajecznicy w Piśmie nie ma, zaraz
wpadają w niekończące się debaty, czy można ją jeść). Zanim jednak dojdziemy do
prezentowanego przez niektórych z nich obsesyjno – kompulsywnego stosunku do
Słowa, naprawdę mamy się czego od nich uczyć. Oni zaczynają od początku: idą w
świat z Księgą i z wodą. Głoszą Słowo Boże (czyli Jezusa) i chrzczą. Nie toczą
akademickich debat o przyszłości leśnictwa, oni gdzie tylko widzą centymetr
wolnego miejsca – bez zbędnego pitolenia sadzą drzewko. Jedno i następne i
kolejne. Wyrośnie czy nie wyrośnie – sprawa człowieka, sprawa Boga. Ja mam
sadzić, siać.
Na biblijnym sklepie (chyba jedyny taki w Polsce)
prowadzonym przez protestantów na ul. Marszałkowskiej w Warszawie neon z siewcą
rzucającym ziarno daje do myślenia. Wystarczy zajrzeć do środka by przekonać
się z jaką pasją ścigają się oni sami z sobą, by tylko Słowo Boże dotarło do
jak największej liczby ludzi. A później niech działa w nich samo.
Długie lata poreformacyjnej nieufności w stosunku do Pisma
zabiły w nas, katolikach biblijną wrażliwość. Powoli otwieramy się na czytanie
go mózgiem, do czytania sercem jeszcze długa droga.
W pierwszych wiekach, gdy ludzie przeczytali Ewangelię,
najpierw wpadali w szok, później wyskakiwali z kapci, w końcu zmieniali całe
swoje życie i podporządkowywali je jednemu celowi. Widział ktoś takie reakcje
dzisiaj? To koszmarne poreformacyjne zrobienie z Biblii księgi tylko dla
kapłanów odczytywanej tylko z ambon, w wyrwanych z całości porcyjkach (co w
zbiorowej świadomości redukuje Pismo do zbioru mądrościowych historyjek), z
namaszczeniem (i często udziwnionym głosem) znieczuliło nas na nią na amen!
Obchodzimy się z Biblią jak pies z jeżem, trzęsiemy nad tym,
czy ludzie właściwie zrozumieją – zostawmy te lęki, my nie mamy być stróżami
księgi a jej kolporterami!
Jeszcze zanim powstała Stacja7.pl, gdy toczyliśmy na jej
temat rozmowy, to była nasza obsesja: zastanawialiśmy się, jak jeszcze raz dać
Biblię ludziom. Jak sprawić, żeby była z nimi wszędzie, żeby ich otaczała, żeby
nią mimowolnie nasiąkali, żeby uczyli się jej, wchodzili w nią, zakochiwali się
i w niej żyli, a czytając chcieli wiedzieć, czuć, rozumieć więcej, i więcej? By
zreanimować w nas żywą relację z Księgą i zbudować biblijną kulturę?
Dziś dajemy wam serwis www.twojabiblia.pl. Jego sercem jest
tekst Pisma. Pierwszy tak interaktywny w polskiej sieci. Taki, z którego możesz
wykopiować fragment, podzielić się nim w serwisach społecznościowych, robić
swoje notatki (wręcz dziennik duchowy), oznaczając komentarzami dotykające cię
fragmenty (marzy mi się twojabiblia.pl jako wielka glosa – Biblia jest zapisem
tego jak Bóg objawiał się ludziom, pokażmy światu, że On żyje, jak się dziś,
nam objawia!).
Żeby (też biblijne) pytanie "Czy rozumiesz, co
czytasz?" nie pozostało bez odpowiedzi – wybitni fachowcy będą komentować
tekst, wybrali też dla Was fragmenty, którymi można karmić się krok po kroku,
gdy nie wiesz jak kontakt z Biblią zacząć. Za chwilę ruszą biblijne mapy, mamy
jeszcze milion pomysłów, które będziemy się starali wdrażać w życie, by dać Wam
do ręki narzędzie do przekonania siebie i wszystkich których znacie, że Pan
zmartwychwstał i żyje! Że nie bajki i sagi dajemy ludziom do poczytania,
aleproponujemy im transfuzję żywej krwi.
Każdy kto czytał Biblię, wie że w niej jest klucz do każdego
ludzkiego losu. Że czytasz ją czasem latami, bez specjalnych wrażeń i nagle –
łup! Jedno słowo, jedno zdanie przeszywa cię do szpiku kości. Wiesz, że to słowo
jest wyłącznie dla ciebie.
Nie doświadczysz tego z „Iliadą“, „Gligameszem“ czy „Panem
Tadeuszem“. Znajomy ksiądz opowiada, że do dziś nie może się otrząsnąć, po tym
jak trafił w Ewangelii na słowo „Przyjacielu“, którym Jezus zwraca się do
Judasza, zatelepało w nim, pracuje w nim do dziś.
Mnie wyrwały ostatnio z kapci inne słowa, z którymi zasypiam
i budzę się wciąż tak samo zszokowany. To zdanie z Pieśni nad Pieśniami, gdy
dziewczyna mówi do chłopaka, „idźmy w pola, nocujmy po wioskach“. Czyli Boża
miłość – to aż tak? To naprawdę, aż tak?!
Wszędzie wożę ze sobą zamęczone na śmierć egzemplarze Pisma,
teraz zacznę też czytać je natwojabiblia.pl.
Sobie i Wam życzę, żeby Słowo, które na tym portalu żyje,
żyło tak, żeby kapcie nie tylko nam spadały, ale żebyśmy w ogóle latali po
świecie na bosaka jak głupi, bo mamy dla niego Dobrą Nowinę, Ewangelię! A nie –
jak wciąż jest przekonanych, lekko licząc, z osiemdziesiąt procent
społeczeństwa – zbiór historycznych bajek czy umoralniających smętów.